Ambasador Ukrainy w Watykanie komentuje apel papieża do Rosji
O swoich wątpliwościach, dotyczących wysłuchania przez Rosję papieskiego apelu o "wielkanocny rozejm", a także o tym, że Rosja będzie utrudniać organizację papieskiej wizyty na Ukrainie, ambasador opowiedział w rozmowie z portalem AdnKronos.
– Szczerze wątpię, by Moskwa chciała przychylić się do tej prośby. Rosja chce jedynie osiągnąć swoje cele, Putin musi odnieść przynajmniej niewielkie zwycięstwo; jest gotów na wszystko, by móc przedstawić je społeczeństwu rosyjskiemu 9 maja – tak szef ukraińskiej dyplomacji przy Stolicy Apostolskiej skomentował możliwość respektowania przez Rosję papieskiego apelu o "wielkanocny rozejm", który Ojciec Święty wygłosił z Placu św. Piotra w Niedzielę Palmową.
"Wypędzenie lub zabicie 93 proc. Ukraińców"
Dodał też, że Rosjanom "nie uda się osiągnąć żadnego z początkowych celów, jakie sobie postawili, a jedyną szansą na pełną kontrolę nad krajem jest wypędzenie lub zabicie 93 proc. Ukraińców, bowiem taki jest odsetek Ukraińców, którzy są przeciwko nim". Ambasador Jurasz wyraził też przekonanie, że patriarcha Cyryl nie może odegrać żadnej roli w doprowadzeniu do zawieszenia broni, ponieważ "jest duchowym przywódcą, który popiera tę wojnę, jest po stronie terrorystów" i wzywa Rosję do zjednoczenia przeciwko wrogom.
Pytany o możliwą papieską wizytę w Kijowie, dyplomata potwierdził, że jest ona przygotowywana, ale też ostrzegł, że Moskwa dołoży starań, by ją uniemożliwić. – W sensie militarnym nic nie zrobią, ale boją się i zrobią wszystko, żeby to uniemożliwić – ocenił, przypominając, że wizyta Borisa Johnsona pokazuje, że podróż do stolicy Ukrainy jest bezpieczna. I dodał: "(papieski przyjazd byłby) najpoważniejszym gestem wsparcia dla naszego kraju i wielkim wyrazem solidarności: jestem pewien, że miałby bardzo silny wpływ na pokój".